Wielu z moich znajomych dopytuje się, jak sama po świecie tak mogę podróżować. Czemu nie boję się nieprzewidzianych, jak wczorajsza, sytuacji. Boję się, ale jednocześnie jest to ekscytujące, nowe doświadczenia, zew przygody, życie na maksa. Dlaczego nie przytrafia się mi w sumie nic złego.

[more]

Nie byłam porwana, zgwałcona, nadal żyję i ciągle podróżuję. Czasami ryczę, ale częściej jestem szczęśliwa. Powodów jest kilka. Myślałam o tym ostatniej nocy, kiedy nagromadzone emocje, nie dały zasnąć nic a nic.

Pierwszym powodem są moi przyjaciele, na których mogę zawsze polegać, w dobrych i złych momentach. Wiem, że z każdego końca świata mi pomogą.

Przyjaciółka wysłucha, wchłonie łzy, przeżyje razem uniesienia i gęsią skórkę, kiedy dzielę się z Nią emocjami. Doda otuchy, poradzi i będzie myśleć i przesyłać płaszcz ochronny, nawet jak jestem na samym końcu świata, bez komunikacji. Wiem, to i czuję, bez telefonu, sms i internetu- to jest i już.

Przyjaciel zawsze jest na posterunku, czy to środek nocy, czy zapracowany dzień. Doradzi, gdzie, czym i jak zmienić trasę podróży. W sekundę znajdzie też rozwiązanie, kupi bilet i wyśle gotowca. Na zimno poradzi, ostudzi moje, często nieracjonalne pomysły, olśnienia. Pilnuje, abym nie odpłynęła zupełnie w świat inny, kiedy jestem zakochana, przestraszona czy umierająca.

Wiem, że opiekują się mną też osoby, które odeszły.

Moje Anioły.

Czuję ich pomoc.

To też moi znajomi, rodzina, którzy pomagają i wspierają.

Są jeszcze Ludzie, których często nie znam z imienia, niektórych nigdy więcej nie spotkam, z innymi mam kontakt. Pojawiają się na troszkę, pomagają, pokierują, dadzą dobrą energię, uśmiech i wiarę, że zawsze i wszędzie są. Intuicyjnie trafiam na takich, od których czuję pozytywne fluidy, dobro, życzliwość.

Ufam i nie boję się ciemnej nocy. Czuję się z tym bezpiecznie, z plecami. Dlatego mogę się otworzyć, odkrywać świat, skupić na celu, podróżować.

Mam wielki komfort i coś, czego nie kupi się za pieniądze, to jest najcenniejsze. Innym z powodów, dlaczego podróżuję sama jest możliwość pełniejszego zespolenia się z poznawaną rzeczywistością.

Większe skupienie się na odbiorze, wsłuchanie się w otoczenie. To także możliwość bycia ze sobą, głębszego wejścia w swoje doznania, delektowanie się całym ciałem. Chłonięcie wszystkiego, co dają podróże- to cudowne uczucie, to kocham właśnie.

Kolejnym powodem jest rytm, dostosowanie do aktualnej potrzeby. Kiedy jestem zmęczona, pozwalam sobie na wolniejsze tempo, kiedy potrzebuję kontaktu z ziemią, trawą, drzewami- kładę się na łące, wśród trawy i słucham, jak śpiewają ptaki.

Co nie znaczy, że zawsze fruwam solo.

Czasami równie dobrze się bawię w towarzystwie, czy to moich kumpli, czy poznanych na szlaku podobnych poznawaczy.