Kaprysy w raju
Drugi dzień i też niestety nie udało się dotrzeć do zatopionego statku. Wiatr był jeszcze silniejszy.
Drugi dzień i też niestety nie udało się dotrzeć do zatopionego statku. Wiatr był jeszcze silniejszy.
O północy na dobre zaczął padać deszcz, kapało mi z otwartych okienek i samego wejścia. Namiot ustawiony był akurat pod dziurą w dachu chatki.
Przez najbliższe dni będę tylko odpoczywać. No może jak mi w obiektyw wejdą jacyś lokalni Indianie Guna Yala, to ich zdejmę. Wyjazd o świcie na rajską wyspę, jedną z 365 wysp archipealgu San Blas.