Blisko trzy tygodnie podróży po Polsce z moim wnukiem, to super czas.
Mądre, złote dziecko, które ma ogromną ciekawość świata, łatwość nawiązywania kontaktów i potencjał na podróżnika. Ponad 2 tysiace kilometrów komunikacją publiczną, głównie pociągami różnej szybkości. Od zwykłych elektryczniaków, po szybkie pendolino. Dla małego były to pierwsze w życiu podróże pociągami. Najpierw dwa dni u mnie a potem wybraliśmy się do Ustki.
Początek trochę niepokojący, bo 10 godzin spędziliśmy na twardych krzesełkach w pogotowiu w Słupsku (zapomniałam o rozruszniku i machnęłam walizkę na półkę w pociągu), sprawdzanie czy się elektrody nie oderwały. Mały był cały czas ze mną, wróciliśmy do ośrodka nad ranem, niezła pierwsza nocka nad morzem.
W Ustce istne szaleństwo. Wszystko, by młody miał fajne wakacje i 9 urodziny. Fokarium, statek piracki, gdzie ja miałam chorobę morska a młody świetną zabawę, gokarty, meleksy, niezliczone ilości lodów, gofrow i kukurydzy. Dopingowało mnie jego towarzystwo do większej niż zazwyczaj aktywności. Będąc towarzyszem takiego podlotka, nie ma czasu na poobiednią drzemkę czy leniwy poranek.
Pogodę mieliśmy w kratkę, ale to nie przeszkadzało w zabawie. Nawet sobie o kilka dni przedłużyliśmy pobyt. Jak padało, to spędzaliśmy fajny czas w aquaparku.
Powrót do domu na dzień i od razu kolejna podróż- na Śląsk do kumpla. Tam 3 godzinny spacer 320 metrów pod ziemią w kopalni węgla kamiennego, planetarium, pierwszy przejazd młodego gondola, tramwajem i… samolotem.
Z Katowic do Warszawy zrobiłam mu niespodziankę i polecieliśmy LOTem. Co za przyjemność dla mnie była, kiedy on tak łapczywie chłonął informacje o lotnisku, samolotach i samym locie. A już obserwacja odczuć małego, kiedy samolot się wzbił w powietrze, to bajka. Reagował tak naturalnie na każdy ruch samolotu.
Leciał też z nami Czesław, wielki afrykanski ślimak, który wzbudzał mieszane uczucia u starszego pana stewarda.
Młody dostał w czasie lotu certyfikat odbycia pierwszego lotu podpisany przez całą załogę. Po podróży mój wnuk stwierdził, że przeleczył już lęk wysokości i będzie ze mną latał.
Kolejny pociąg i wróciliśmy. Kiedy młodego odebrał tata i ciężar odpowiedzialności za szkraba zszedł ze mnie, rozłożył mnie covid.
Po raz 3.