W chmurach Kaukazu
Na narty, tylko do Gudauri.
Na narty, tylko do Gudauri.
Po trzech godzinach nerwów w środku nocy pod okienkiem wizowym na lotnisku w Teheranie zostałam poinformowana, że wracam tym samym samolotem do Kijowa, że nie otrzymałam wizy do Iranu.
Od wczoraj jestem w podróży do … Iranu. Ambicje spore, ale wszystko może się rozbić o wizę.
Słowo na niedzielę będzie jutro, czyli opisu kawałek. Jerozolima po raz pierwszy spłatała mi figla pogodą.
Rankiem autobusem do Betlejem a tam, żeby zobaczyć miejsce narodzin Jezusa, kolejka na godzinę czekania.
Na wzgórze świątynne wielka kolejka od samego rana, ale bardzo chciałam pokazać to miejsce reszcie ekipy.
Komunikacja publiczna w Izraelu stanowi plątaninę rozkładów po hebrajsku, nieznanych zasad kupowania biletów z plastikową kartą, częstotliwości kursowania autobusów i chęci zabierania dodatkowych pasażerów.
Wyjazd do Gruzji na "narty" zakończony. Wprawdzie nart moje nogi nie widziały, ale piękne krajobrazy i owszem.
Dni oczekiwania na Fardina spędziłam w Khoj w jego domu. Odwiedził nas nawet lokalny dygnitarz, parlamentarzysta z obstawą.
Kilka dni oczekiwania na przyjazd najsłynniejszego irańskiego kierowcy spędziłam na spotkaniach z Jego przyjaciółmi, kolegami z pracy i rodziną.