Rajskie San Andres
Wyspę San Andres znalazłam przypadkiem podczas bezsennej nocy.
Wyspę San Andres znalazłam przypadkiem podczas bezsennej nocy.
Rano wybraliśmy się na zwiedzanie dzielnicy kolorowych domków w Willemstad. Słodkie pastelowe w stylu holenderskim przypominają Amsterdam.
Ciągle jestem jak Koziołek Matołek- po omacku szukałam swojego Pacanowa. Na Kubie po części je znalazłam i... wracam, kiedy tylko mogę, na tę magiczną wyspę, jak ćma. Z każdym przylotem mam większe problemy z przekroczeniem granicy.
Zima za oknem, więc czas na najgorętszą plażę na świecie, czyli gorącą Copacabanę w Rio de Janeiro. Odwiedziłam to miasto podczas swojej listopadowej podróży po Ameryce Południowej. Od samego początku spięci byliśmy strachem i psychozą.
Wysepkę Gili Meno obeszłam wkoło już pierwszego dnia pobytu. Zupełnie przypadkowo, spacerując wzdłuż plaży dotarłam do portu i malutkiej wioski. Sprawdziłam godziny kursowania publicznych łódek do Bangsal, kupiłam różowy smoczy owoc i powędrowałam do Sunset Gecko.
Kilka dni spędziłam na jednej z trzech małych wysp przy Lomboku, na Gili Meno. Zachwalana jako oaza spokoju, okazała się strzałem w dziesiątkę. Można całe dnie nic nie robić, tylko rozkoszować się widokami, kolorami i zapachami.