Niewielka wyspa Prison Island leży kilka kilometrów od Zanzibaru. Można na nią dopłynąć szybką łodzią motorową. Na wyspie jest dużo żółwi, niektóre stare jak świat a do tego olbrzymie. Jeden z takich olbrzymów zatrzymał mi się na leżącym na ziemi pasku od torby, kilku facetów musiało pomagać odsunąć kolosa.


[more]

Książka o Zanzibarze ma w tytule żółwia- „Dom żółwia” Małgorzaty Szejnert, ani mi się dobrze czytała, ani mile się nie wspomina spotkania z autorką. Ale o tym w osobnym wątku. Teraz skupmy się na poczciwych żółwikach.

Na wyspie są mury dawnego więzienia, które zostało tu wybudowane w ostatnich latach XIX wieku. Przebywali tu jednak tylko na kwarantannie chorzy na żółtą febrę, mimo to, nazwa więziennej wyspy pozostała.

Sprowadzono na nią za to kilka gigantycznych żółwi z Seszeli i to one są teraz główną atrakcją turystyczną wyspy. Osobniki, które można zobaczyć i przebywać z nimi na wybiegu, mogą ważyć prawie 250 kg! Nie tylko wagę mają rekordową ( są drugimi co do wielkości żółwiami na świecie, po tych z Galapagos), ale także długowieczność. Na skorupie każdego z nich namalowane farbą są lata, najstarszy ma ponad 200 lat! 🙂

Żółwie są od pilnie strzeżone, kiedyś chodziły tu swobodnie, ale za często padały łupem złodziei.

Wyspę otaczają niesamowicie turkusowe wody, jest mała plaża i chwila relaksu.