Czas zakończyć krótki wypad na Teneryfę. Ostatni dzień, to najbliższe okolice i wizyta w centrum ogrodniczym. Ino tam i tak w ofercie przeważnie kaktusy.
Na lotnisko wcześniej, tak dla pewności, że się nie spóźnię. Sporo samolotów przez te dwie godziny wylądowało, głównie z turystami zoorganizowanymi.
Na lotnisku też ruch, wcale nie jak w pandemię.
I znów udało mi się mieć dla siebie podczas lotu trzy miejsca, więc na leżąco.
Potem najsłabszy punkt podróży, nocka i metalowa zimna ławka na lotnisku w Modlinie. Kilkugodzinne czekanie na pierwsze połączenie do Warszawy. No bo przecież w naszej dziurawej Polsce nie można dostosować kursowania komunikacji publicznej do przylotu samolotów.