Cały dzień na powrót do Panama City a wieczorem umówiłam się z Luisem i jego polską żoną, Anią. Spędziłam z nimi wieczór i zostałam na noc. Sporo mi opowiedzieli o życiu w Panamie, wcale nie jest tak słodko, jak wygląda na pierwszy rzut oka. Anię kilka lat temu napadli pod domem, mimo, że mieszka tu ponad 20 lat. Od tamtej pory boi się sama poruszać po Panamie. Oboje bardzo mi się dziwili, że zdecydowałam się na samotne podróże a tym bardziej wizyty w Darien. Luis opowiadał mi o napadniętych dwóch reporterach francuskich z BBC, których okradziono w Canan z całego sprzętu. Wioska ta leży kilka minut piechotą od Mach Poboor, w którym spędziłam mroczne noce. Czuwa nade mną ktoś tam z góry.
Rano wcześnie pobudka i na pobliskie lotnisko, lot do Montego Bay krótki, to tylko niecałe dwie godziny.
Tam na Jamajce już inne warunki. Niby porozumiewają się po angielsku, ale chyba z jakimś dialektem, bo trudno mi ich zrozumieć. Walutą jest dolar jamajski, przelicznikiem 120 jamajskich za 1 usd.
I drogo. Za przejazd busem niecałe 100 km z lotniska do Negril zapłaciłam 25 usd. Mogłam za 19 usd, ale trzeba było czekać 3 godziny.
Droga z lotniska do Negril malownicza, brzegiem morza. Na pasie pomiędzy, kilka wiosek i miasteczek. Domki tu mają bardzo kolorowe, malutkie drewniane. I wszędzie znane symbole rastafarian i ślady Boba Marleya.
W Negril zatrzymałam się w hostelu Drifters One Mile, przy samej słynnej plaży 7Miles. Jednak nie polecam tego miejsca, czułam się jak w więzieniu, małe okno za kratami i duszny pokój z dwoma wentylatorami, które w sumie nic nie dawały. Goście też dziwni, jakieś typy spod ciemnej gwiazdy, imprezujący całe dnie i noce. Generalnie Negril jest mocno imprezowe, marichuana jest na Jamajce dozwolona do własnego użytku w małych ilościach. Wszędzie czułam jej zapach. Na plaży, którą od razu odwiedziłam, bielutki i miękki pudrowy piasek. Ciężko tylko wyleżeć kilka minut spokojnie bez zaczepiania przez miejscowych chłopaków, którzy albo gandzię oferują, albo swoje usługi seksualne. I wyjść z podziwu nie mogą, że ktoś tu nie na bzykanie przyleciał.
Nocka upiorna, duszno, gorąco i głośno. Tu impreza trwa całą dobę i nie ma czegoś takiego jak cisza nocna. Chyba się starzeję, ale zdecydowanie mi to przeszkadza.