Nepal! Bardzo pozytywne pierwsze wrażenie. Czysto w porównaniu z Indiami. Fakt, ulice mają w opłakanym stanie w tym Katmandu, ale to wina ostatniego trzęsienia ziemi chyba.


[more]

Lot nie był spokojny, już nawet przy mocniejszym spadnięciu myślę, a co tam, zginąć w niebie, to nawet coś 😉 Lotnisko małe, takie ciepłe w odbiorze jakoś, pięknie pachnące starym drewnem. Po zakupie wizy stres, że zgubiłam dokumenty, szukałam zdjęcia.

 

Znalazły się na samym dnie plecaka, ech, czasami sama się sobie dziwię, że przy takiej blondynowatości udało mi się tyle świata zobaczyć 😉 Taksówki lotniskowe drogie, kroki dwa dalej połowa ceny, młody chłopak, który wzbudził moje zaufanie.

O tym zawsze pamiętam w czasie podróży, to ja wybieram kierowcę taksówki, nie on mnie 🙂 Dosiadł się jakiś inny pasażer z mojego samolotu, tubylec. Hotel kilka kilometrów od lotniska, po godzinie 22, ulice puste, mało światła a ja sama z dwoma 🙂 nosz ale zupełnie się nie bałam, nawet jak zbiczylismy z głównej ulicy w ciemne osiedle domków.

 

Tam wysiadł mój współtowarzysz. Do hotelu wjazd przez wielką bramę że strażnikiem. I mój rozdziaw gęby, to mnóstwo budynków, cały kompleks, widać, że stary, wiekowy, elegancki hotel. No a jak już weszłam do pokoju, to szczęki opad na całego.

Pięć gwiazdek robi swoje, do tego jak mi wytłumaczył sąsiad z naprzeciwka ( fajny Afganczyk, jakiś minister od wojny, który przyjechał na spotkanie ważniaków z 12 państw), Hotel Crowne Plaża Katmandu jest zabytkowy i z tradycjami.

Coś wspominał o nepalskiej rodzinie królewskiej. Nie wiem, czy ja tu pasuję, w tych zakurzonych traperach i z plecakiem na grzbiecie. Jutro ocenię. Himalajów jeszcze nie widziałam, ciemno jest na czarno.

 

No i czas się zmienił o 15 minut do czasu indyjskiego.