W odcięciu od świata i … prądu spędziłam kilka dni na cudnej wysepce na morzu niedaleko wyspy Flores. Kanawa, bo tak nazywa się ten klejnocik, ma tylko 32 hektary i znajduje się tu 14 chatek z bambusa. Śnieżnobiała plaża, rafa obok, cisza i spokój, tylko brakuje do pełni zadowolenia palm zwisających nad brzegiem wody.
[more]
W moim poszukiwaniu plaży idealnej znalazłam się na Kanawie.
Tu zakończyłam swoją podróż morską starą zieloną łódką i oglądanie smoków z Komodo.
Potrzebowałam ciszy i odosobnienia.
Tu to wszystko znalazłam.
Można tu leżeć, snorkować, pływać, nurkować, obserwować delfiny, albo zwyczajnie nic nie robić.
Relaks na całego.
Na całej wyspie było tylko kilku turystów.
W chatce z bambusa jest wielkie łóżko z moskitierą, hamak na werandzie, łazienka z bambusowym prysznicem i podłoga z kamieni.
Na jedną osobę przypada tylko 15 litrów słodkiej wody. Jeśli się wykorzysta więcej, trzeba dopłacać.
Prąd się jednak pojawił. Na trzy godziny.
Zresztą, po co mi prąd, internet, cywilizacja? 😉