Moja bezludna wyspa nie jest już bezludna.
Kilka lat temu zrealizowałam jedno ze swoich marzeń – spędziłam samotnie noc na maleńkiej rajskiej kokosowej wyspie w archipelagu San Blas. Wprawdzie nie wyglądała ta noc jak ta z moich marzeń, ale to druga sprawa.


Przy okazji tej wizyty w Panamie udało się wreszcie dotrzeć na sąsiednią Perro Chico. Popłynęliśmy także na sąsiednie wyspy i stąd wiem, że na mojej malutkiej wyspie stoi obok szałasu z patyków pokaźna chałupka. Oczywiście także z patyków.
Indianie Guna Yala w czasie pandemii byli zamknięci ponad dwa lata dla turystów. Fajnie znów tu przypłynąć. Droga wiodąca do portu w Carti z panamericany jest już w opłakanym stanie. Dziura na dziurze, prędkość samochodu ok. 20 km/h. Rozbudował się sam port w Carti, już nie jedno molo do obsługi turystów a …sześć. Sprawnie rozdzielają i pakują stęsknionych widoków raju przybyszów. W większości są to Panamczycy udający się na wyspy na jednodniowe wycieczki. Mało białasów, co cieszy. Te wyspy, to klejnoty, lepiej, aby tu nie trafił masowy turysta.
Indianie Guna Yala tworzą autonomię w Panamie, mają swojego prezydenta, kongres i władze. Przy wjeździe na ich terytorium pobierana jest słona opłata 20 usd. Cena pobytu na każdej z 365 wysp też jest zaporowa- ok. 150 usd za noc. Nie ma tu wielkich sieciowych resortów, szkaradnych hoteli i luksusu.

Są za to cudne obrazki jak z tapety widndowsa. Wzniesione na metr ponad poziom morza otoczone białym piaskiem z malowniczo zwisającymi do wody kokosowymi palmami.
Raj.
Z wielu plaż, które odwiedziłam podczas swoich podróży po świecie, tutejsze są najpiękniejsze.
I ten kolor wody dookoła każdej z perełek, o odcieniach turkusu, niebieskości i zieleni. Pokarm dla oczu i duszy.
Kolorytu wyspom dodają ich mieszkańcy- Indianie Guna Yala.
Kobiety z bufiastymi bluzkami, kolorowymi spódniczkami przepasanymi ręcznie robionymi szerokimi pasami zwanymi molas. Złoty kolczyk w nosie i uszach, czerwona lub pomarańczowa chustka na głowie oraz mnóstwo kolorowych paciorków na rękach i łydkach. Ich drobne postacie i charakterystyczne rysy twarzy z wystającymi kośćmi policzkowymi można odróżnić od innych plemion indiańskich zamieszkujących Panamę. Ich kolorowe wyszywane metodą patworkową są słynne na cały świat. Badacze studiują wzory, motywy i technikę ich tworzenia. Poza Panamą osiągają kosmiczne ceny. Pierwszego dnia pobytu tylko lenistwo w czystej postaci, plaża i moczenie się w cieplutkiej wodzie. Naszą wyspę można obejść w 2 minuty dookoła. W ciągu dnia jest mnóstwo dziennych wycieczkowiczów- Isla Perro Chico jest jedną z najpiękniejszych wtsp archipelagu. Dużym magnesem jest zatopiony u brzegu statek, który obrósł rafą koralową i jest domem mnóstwa kolorowych rybek o niestworzonych kształtach. Niestety pierwszego dnia nie udało mi się do niego dopłynąć, fale duże i mętna woda.