Zupełnym przypadkiem trafiłam na tradycyjną ceremonię pogrzebową. Już z daleka widać było tłum ludzi w białych koszulach i sarongach. Przed domem stały dwie platformy na bamabusowej podstawie. Na pierwszej wielki papierowy byk z licznymi złotymi i czerwonymi zdobieniami. Na drugiej tron z parasolkami, na który położono trumnę z ciałem zmarłego.
[more]
Z tyłu tronu było zdjęcie zmarłego starszego mężczyzny.
Podczas przejścia ulicami Ubud na byku siedział młody chłopak a na platformie z trumną trzech mężczyzn.
Wcześniej przy platformie z bykiem robiono pamiątkowe zdjęcia.
Dwóch na górze pilnowało, aby podczas podnoszenia platformy przez niosących ją 32 chłopaków, trumna z ciałem nie spadła.
Za dwoma platformami szła orkiestra.
Grali na ozdobionych czerwonymi pomponami talerzach, był też gong i dużo bambusowych cymbałków.
Wszyscy biorący udział w ceremonii pogrzebowej mężczyźni ubrani byli w tradycyjne balijskie stroje.
Długi sarong przepasany szarfą, oraz opaską zawiązaną na głowie.
Całość dopełniały odświętnie ubrane kobiety.
Bardzo głośny pochód szedł z przerwami, bo upał okrutny i niosący platformy musieli odpoczywać co kilkadziesiąt kroków.
W pewnym momencie idący między platformą z bykiem a tą z ciałem mężczyzna, chyba bliski zmarłego, zemdlał. Kiedy procesja żałobników doszła do placu zdjęto grzbiet byka i umieszczono tam wyjęte z trumny ciało zmarłego.
Byka ponownie zamknięto, obłożono darami w postaci palmowych koszyczków z kwiatami i jedzeniem, przyniesionymi przez rodzinę i przyjaciół zmarłego.
Na wielkim stosie za platforma z bykiem trafiły też styropianowe kolorowe tablice, swoiste wieńce pogrzebowe.
Platformę z bykiem podpalono za pomocą dwóch wielkich palników gazowych.
Papierowy byk szybko spłonął a ciało po kilkunastu minutach spadło na dół.
Żałobnicy stali wkoło obserwując proces spalania.
Po półgodzinnej ceremonii widać było tylko czarne kości.