Sprawdzam połączenie z Przemyśla do Lwowa pociągiem IC (na wyświetlaczu podane, że jedzie do Kijowa). Tłum ludzi na 4 peronie, wkoło kratki, tablice informujące o kontroli celnej. Dojście przez peron 3, zagmatwane. Stoimy ścuśnięci jak sardynki w puszce. Ze dwieście człowieków.

[more]

Pięć minut przed planowanym dojazdem pociągu o 14.19 otwierają bramkę, tak wąską, że ludzie się denerwują. Chwila paniki i mogłaby być tu tragedia. Nikt nie sprawdza biletów przed wyjściem na peron. Pociąg nowy, układ siedzeń 3+2, wystrój podobny do naszych intercity. Pociąg ukraiński, mnóstwo reklam, są gniazdka z prądem i indywidualne oświetlenie. Pociąg odjeżdża dziesięć minut po czasie.

Planowany przyjazd do Lwowa o 17.17, czyli o 16.17 naszego. Podróż ma trwać niecałe dwie godziny. Bilet kupiłam na stronie ukraińskich kolei za 35 zł. Na polskiej odsylają do zakupu w kasach. http://www.uz.gov.ua/index.php…

Kupuje się bilet z miejscówką. Są dwie klasy. Bilet na pierwszą koszt 256 uah i druga 183 uah. Wybiera się dowolne miejsca w bezprzedziałowym wagonach. Celnicy polscy weszli w Medyce. Na każdy wagon po pięciu, więc staliśmy tylko 20 minut.

Potem kilkanaście minut w Mosciskach już na Ukrainie, tam wsiedli ukraińscy celnicy. Oni już sprawdzali paszporty w czasie jazdy. Do Lwowa przyjechaliśmy z 25 minutowym opóźnieniem. Na peronie znów tłum ludzi, oni będą jechać do Kijowa. Autobus 24 i już jestem w mojej ulubionej restauracji Miedyszce. Banosz, barszcz i na szybkie dwa do Pijanej Wiśni oraz na trzy do Kryjówki i taxi na dworzec.

O 20.40 mam pociąg nocny do granicy z Rumunią.