Nawet kawałka turysty brak i od razu zmienia się równowaga i zakres możliwości zwiedzania tego małego państwa. Na dwudniowe wycieczki do dżungli amazońskiej po ponad dwieście euro, mnie nie stać. Transport publiczny tak dziwnie funkcjonuje, że nie mogę go ogarnąć.

Od trzech dni walczę też z ambasadą Gujany. Pierwszego dnia dwa razy odsyłali mnie po dodatkowe dokumenty do wniosku wizowego. Tak się umęczyłam, że byłam gotowa zrezygnować z wizyty w tym kraju. Jednak jestem zbyt blisko, aby się poddawać jakiemuś portierowi z przerośniętym ego. Po drugiej wycieczce do punktu xero oddalonego o 4 przecznice, poprosiłam o rozmowę z konsulem. Dystyngowana starsza pani bez żadnych problemów uzupełniła wniosek bez tysiąca dodatkowych potwierdzeń i umówiła mnie na kolejny dzień na wizytę. Poziom stresu i wytrzymałości wyczerpał się mi do tego stopnia, że resztę dnia spędziłam na tarasie mojego hoteliku.

Niestety dziś na wizytę w ambasadzie Gujany … zaspałam. Obudziło mnie z głębokiego snu pukanie do drzwi. Dzwonili z ambasady, że nie pojawiłam się na umówionym spotkaniu i muszę jak najszybciej przyjechać z ostatnim z papierków potrzebnym do wyrobienia wizy. Na wpół przytomna pojechałam tam taksówką. Oprócz wydruku wizy surinamskiej potrzebowali jeszcze potwierdzenie z pracy. Skąd tyle tysięcy od Polski im wytrzasnę jakiś sensowny dokument. Pokazałam zdjęcia, jakie miałam w telefonie, na szczęście wyrozumiała pani konsul je zatwierdziła. Wzięła paszport i na jutro wyznaczyła kolejna wizytę.

Tym samym cały plan mi się zawalił i muszę wszystko przeorganizować. Chyba z wizą do żadnego kraju, nie miałam wcześniej tylu wizyt w ambasadzie.

W drodze powrotnej zawędrowałam na Plac Niepodleglości z pięknym białym pałacem prezydenckim na skraju. Pałac Prezydencki (Gouvernementsgebouw) został wybudowany w 1730 roku i pierwotnie był siedzibą gubernatora. Pałac ten jest świetnym przykładem architektury holenderskiej kolonii. Jest jednym z najlepiej zachowanych budynków w Surinamie. W 2002 roku został wraz ze starówką, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obecnie odbywają się w nim wydarzenia dyplomatyczne. Ogrodzony tymczasowymi barierami, chyba z powodu protestów odbywających się w soboty.

Niedaleko jest promenada spacerowa nad brzegiem rzeki Surinam- Waterkant. To najstarsza i jedna z najważniejszych ulic Paramaribo. Można tu oprócz jedzenia kupić pamiątki- korale i bransoletki z czerwonych nasion, wielobrawne recznie dziergane chusty.

Katedra Piotra i Pawła była otwarta, mogłam chwilkę odsapnąć od oblepiajacego upału i duchoty na zewnątrz. Piękne drewniane wnętrza i niepowtarzalny klimat drewnianego kościoła.