Pierwszy, od wielu lat ponowny kontakt z afrykańskim bałaganem, to Zanzibar City. Zapachy drapiące w nozdrza, oblepiający upał w dzień i w nocy, czarne twarze wszędzie wkoło, barwne ubrania pięknych kobiet i smakowite słodkie owoce. „Jambo”, czyli cześć w języku suahili, towarzyszyło mi na każdym kroku. Tak samo jak „No foto!”, kiedy podnosiłam do oczu aparat. Stone Town, to labirynt wąskich uliczek, w których zgubiłam się kilka razy, także nocą. Przepiękne, rzeźbione drzwi z kolcami.

W Kamiennym Mieście odwiedziłam najpiękniejszy na świecie sklep.

[more]

Stone City byłam dwa razy, jednak dopiero za drugim mogłam się zagłębić w jego klimatyczne uliczki. Największe wrażenie zrobiło na mnie miejsce, gdzie dawno temu odbywały się targi niewolników. Po mrocznym targu niewolników w podziemiach przy anglikańskiej katedrze oprowadzał mnie młody, sympatyczny Jay Asante (w suhaili jego nazwisko można przetłumaczyć jako dziękuję). Tam czuło się ten ból, strach i nieszczęście tysięcy ludzi. Widok łańcuchów, ciasnych piwnicznych pomieszczeń, w których przebywali, cała atmosfera miejsca wywarła na mnie wielkie wrażenie.

Tutaj też odbył się ostatni otwarty targ czarnymi niewolnikami ze wschodniej i centralnej Afryki.

Stone Town (Kamienne Miasto) to jego stara część, znajdująca się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Wąskie uliczki kryją prawdziwe klejnoty, stare drzwi z pięknymi rzeźbieniami.

Drzwi były sprowadzane z Indii, tam miały służyć do ochrony przed złodziejami na słoniach. Na Zanzibarze nie ma słoni, ale wielkość i bogate rzeźbienia drzwi świadczyły kiedyś o pozycji społecznej i wielkości majątku gospodarza. Zgodnie z tradycją, właśnie od drzwi zaczynano budowę każdego domu. Prawdziwymi cackami są stare kołatki.

Klimatyczne warsztaty, w których artyści tworzą prawdziwe cuda- obrazy, ramy do luster, rzeźby i drewniane naczynia. I najpiękniejszy sklep, w jakim byłam w swoim życiu- pełen antyków, pamiątek po kolonialnych czasach i oryginalnych afrykańskich dzieł. Mogłabym w nim zamieszkać jako duch …

Odwiedziłam też mocno pachnący rynek z owocami i rybami. Różne odmiany bananów, przyprawy, ryby świeżo złowione w oceanie, wszystko to mieszało się i kręciło egzotyką w moim nosie. Do tego kolorowe ubrania kobiet, nawoływania sprzedawców i hałasy z ruchliwej ulicy obok, cała Afryka. Mocna i przenikająca zmysły.

Stone Town, to także dom, ostentacyjnie „zapomniany” przez miejscowych, w którym urodził się Freddy Mercury, wokalista zespołu Queen.

Roześmiane dzieci, magiczne zapachy i klimat Czarnego Lądu.

Kiedyś kochałam Afrykę…