Śmierć.
Zawsze wywołuje mnóstwo pytań, łez i skłania do pokory. Ta śmierć była dla nas szokiem. Odszedł bez pożegnania nasz Przyjaciel.
Dziś na Jego pogrzebie we Włocławku pojawiło się wielu z Zalotanych, łącznie z Cheery Pies. Chcieliśmy towarzyszyć Mu w pakowaniu, odprawie i odlocie do lepszego, nieznanego dla nas, jeszcze, życia.
Samolot z białych i niebieskich margarytek dumnie czekał na swój pierwszy i ostatni lot. Oznaczony gustowną kartą pokładową. Uznaliśmy, że tradycyjny wieniec pogrzebowy nie pasuje do wyjątkowej osoby, jaką był Humbak.

Eleganckie garnitury, zaduma, łzy. Tak było na początku uroczystości w kościele. Łapiące za serce, ściskające oczy słowa młodego, niepewnego księdza.

  • Przyszliśmy tu, abo po raz ostatni pocho.. pożegnać Marcina Jędrzejczaka.

Nie bywam za często, na szczęście, na tego typu wydarzeniach, ale patos i podniosłość, po pewnym czasie zaczęły mnie przytłaczać. Przecież Humbak nie był sztywniakiem!
Zastępy aniołów, niebiański chór i gadki o zbawieniu. Obśmiałby to wszystko i skomentował charakterystycznym ostrym językiem.
Jakby chciał nas wyrwać z powagi…. Tymczasem
w ciszy trwało sloganowe kazanie księdza, kiedy nagle rozległ się głośny kankan. Nie jakaś tandeta, tylko porządny polifoniczny dzwonek starej nokii.
Starszy pan starał się wyłączyć skoczną muzykę, jednak dźwięki nie chciały zamilknąć… po pierwszym uczuciu zażenowania, śmiech, zatykanie nosa, by nie parsknąć równie głośno, co telefonowa muzyczka rozpustnych panienek z Paryża.
Po dłuższym czasie telefon zamilkł i dało się usłyszeć głośne księdza: AMEN!

Humbaczysko dało nam znać, że nie trzeba płakać, smucić się i wbijać sobie noża w serducho.

Ksiądz na cmentarzu szybko wygłosił rutynową mowę, grabarze złożyli trumnę z ciałem naszego Przyjaciela w grobie i zaczęli układać wieńce i kwiaty.
Wsunęłam w grobowy dół kartę pokładową, spadła głośno obok trumny. Odprawiony, czekający na odlot… przycupnął pod wielkim modrzewiem, w gałęziach którego ptaki wesoło świergotały. Na grobie biała kartka z narysowanym niebieskim humbakiem.

  • Państwa Syn, był mądrym i wielkim Człowiekiem, proszę przyjąć moje… nasze, od Jego przyjaciół, szczere kondolencje.
  • Tak pani sądzi? z niedowierzaniem podniosła głowę humbacza Mama. Oczy wyblakłe od łez, drżąca, wiotka ręka.
  • Dziękujemy- silnym uściskiem dłoni odpowiedział humbaczy Tata.

Kiedy zostaliśmy z Nim wszyscy sami nad grobem, można było po swojemu się pożegnać.

  • Dostaniesz z liścia, kiedy się tam spotkamy.
  • Tygrysie krewetki, zjemy razem… jedni na głos, inni w myślach.

Pożegnanie Humbaka zakończyliśmy we włocławskiej Naleśnikarni, przy smakowitym jedzeniu, piwku i żartach. Tak jak spędzamy czas na naszych zlotach…

Do zobaczenia,
Marcin Humbak Jędrzejczak !!!