Dziś Wigilia.
Zero śniegu, ciepło, palmy, czapka Mikołaja na głowę i znów w drogę.
Rano wyjechaliśmy na Górę Mojżesza do klasztoru Św. Katarzyny. Busik z rajdową prędkością pokonał 170 km w dwie godziny. Jedyne stopy na licznych check pointach, gdzie sprawdzali nasze auto uzbrojeni po zęby żołnierze. Czasami stały też czołgi lub wozy pancerne. Mijaliśmy różne kolory pustynni. Od czerwonej, przez pomarańczową, po wszystkie odcienie żółtego.
Była też błyszcząca głazami czarna.
Klasztor Św. Katarzyny nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Komercja na każdym kroku. Na odczepnego, po pytaniu skąd jestem, odpowiadam, że z Kenii.
Języka suahili nie znają szczęście, więc nie zachęcają do kupna … kamieni. Kamieni tu wszędzie pełno za darmo. W górach zimno, wiatr lodowaty.
Powrót ze stopami na zdjęcia i szybkie zakupy w lokalnym markecie.
24.12.2018