Ludzie w Peru, to barwny rozdział. Szczególnie fotogeniczne są peruwiańskie kobiety. Noszą kopiaste kolorowe spódnice do kolan, tradycyjne kapelusze i wielobarwne chusty na ramionach, w których często ukryte są dzieci. Najbardziej lubię fotografować starowinki, większość ma iskierki w oczach, takie ciepłe.

[more]

Bardzo utkwiła mi w  pamięci babuleńka spod katedry w Arequipie. Siedziała pod bramą, prosząc o grosiki. Jej oczy były takie dobre, ciepłe, serdeczne. Mimo pomarszczonej twarzy, starego zniszczonego kapelusza i takich samych ubrań, była piękna. 

Kolorowe kwiaciarki na ulicy w  Puno najpierw nie chciały zdjęć. Jednak, kiedy kupiłam od jednej z nich bukiet łososiowych mieczyków, zmieniły zdanie. Siedziały pod niebieską ścianą od rana, do późnego wieczora.

Handlarka  ze straganu w Moray wyprostowała się dumnie, kiedy zobaczyła skierowany w nią mój obiektyw. Siedziała tak, lekko zmieszana moim zainteresowaniem. W tle majestatyczne góry i Dolina świętej rzeki Inków – Urubamby.

Kobieta, z którą siedziałam na zboczu góry w Pisac była bardzo rozmowna. Wypytała mnie oczywiście skąd jestem, czym się zajmuję i czy mam dzieci. W rozmowę wplatała słowa do swojego, ubranego w ciepły polarek, małego kundelka.

To także starsza pani, którą spotkałam podczas procesji obrazu Jezusa gdzieś na obrzeżach Limy, na którą trafiłam podczas swojej włóczęgi pierwszego dnia. Tłumaczyła mi coś serdecznie, chyba opowiadała o idei święta, zapraszała do wspólnych zdjęć. Wcisnęła mi też w rękę różaniec z obrazkiem Jezusa. Rozumiałam co dziesiąte słowo, w tym zgiełku i głośnej muzyce orkiestry.