Ten tajemniczy starszy pan siedział przy wejściu do jednej ze szkół koranicznych w Marakeszu. Nie miałam nastroju wchodzić do środka, przysiadłam na kamiennym murku niedaleko. Kilka metrów dalej stała sprzedawczyni jakichś drobiazgów, na całe gardło zachwalała swój towar.
[more]
Siedziałam dłuższy czas i chyba postanowiła mi coś sprzedać, zrobiło się obok nagle głośno. Staruszek zaczął się powoli odpędzać od przekupki, jakby odganiał natrętną muchę, ja nie reagowałam. Kobieta znudzona po kilku minutach odeszła, znalazła innego potencjalnego klienta.
Znów zrobiło się cicho, klimatycznie. Milczenie nie przeszkadzało w komunikacji, co jakiś czas uśmiechaliśmy się do siebie wzajemnie. Starszy pan miał dużo ciepła w spojrzeniu i mimo, że nie wymieniliśmy ani słowa, czułam do niego sympatię i szacunek.