Jednego dnia spotkałam nad ranem na rozległej łące bez trawy, trójkę chłopców. W zimowych czapkach, przewiązanej parcianym sznurkiem kurtce i przewieszonej przez ramię starej torbie. Ranki były chłodne, jeden z nich chyba był chory, bo często kasłał.
[more]
Chłopcy pilnowali stada owiec i kóz, które z zaciekawieniem przyglądało się obcinaniu wełny u jednej z nich. Ta związana i spokojna leżała między nogami najstarszego z chłopaków. Drugi, wielkimi nożycami wprawnie obcinał jej futro przy samej skórze.
Młodzi pasterze byli zaskoczeni widokiem kobiety w czarnym czadorze, która z każdej strony robi im zdjęcia. Nie wiedzieli jak mają się zachować. Cukierki i butelka coli pozwoliły nam nawiązać lepszy kontakt.