Nie mam dobrych wspomnień ze stolicy Belize. Nie dość, że wystraszyli mnie sami mieszkańcy, kiedy musiałam szybko ewakuować się z jednego miejsca, to jeszcze taksówkarz oszukał na ładnych kilka zielonych.


[more]

Podczas pierwszego pobytu gruba taksówkarka sama mnie przed tym miastem ostrzegała, więc kiedy wróciłam, miałam oczy dookoła głowy.

Nic to, ważne, że w całości zapakowałam się do samolotu. W sumie słowo „samolot”, to za duże określenie dla tego czteroosobowego gwizdka. Ale o samym locie z Belize City do Hondurasu napisze potem…