Bałam się wizyty w Surinamie jakoś podświadomie i wykrakałam.
Z portfela zniknęły mi pieniądze. Możliwe było to tylko wtedy, kiedy byłam w basenie. Dwa metry od wejścia do mojego pokoju. Pokój zamknięty na klucz. Chwilę wcześniej robiłam porządki w torebce i przygotowałam gotówkę na jutrzejszy wyjazd. Zniknęło 100 usd, 20 eur i 200 dolarów surinamskich.
Kiedy wróciłam z basenu zaniepokoiła mnie już otwarta szafka przy łóżku, do której nigdy nie zaglądałam. Plecak stojący przy niej też nie był zamknięty, co mi się nie zdarza, bo boję się, że do otwartego wejdzie mi jakieś robactwo.
Wtedy jeszcze nie wpadłam na to, że mogły mi zginąć pieniądze. Dopiero kilka godzin później jak płaciłam za przywiezione jedzenie zauważyłam brak większości pieniędzy w portfelu.
Recepjonistka, która była cały czas ze mną w basenie od razu sprawdziła zapis kamer. Od 11 do 12 kiedy byłyśmy w basenie nikt z zewnątrz nie wchodził. Niestety została tylko pani sprzątająca, która krzątała się po hotelu. Ona też miała klucze do mojego pokoju, bo rano mi go nimi otwierała, jak swoje upchałam gdzieś na dnie torebki.
Nikt inny nie mógł tych pieniędzy zabrać. W oknach są kraty.
Niemiły incydent i mój wybór, czy zgłaszać zajście na policję, skoro chcę tu wrócić jeszcze na dwie noce i zostawić jeden z bagaży na czas wyskoku do pobliskich państw. Z Paramaribo mam lot za kilka dni a jest to w sumie jedno z dwóch dostępnych cenowo miejsc do zatrzymania.
Zdecydowałam, zostawić to jak jest, mając nauczkę by pilnować swoich rzeczy nawet przy zamkniętych drzwiach i miłych ludziach z obsługi.