To były szalone dwa tygodnie prawdziwego urlopu. O poranku kawa, potem śniadanie na tarasie, podane z uśmiechem i szczerością.
Cały dzień na plaży, albo zwiedzanie okolicznych atrakcji. Leniwie, powoli i spokojnie. Od czasu do czasu wizyta w sklepie, aby nie wypaść z nałogu zakupholiczki.
Obiad w knajpkach na plaży, owoce morza, ryby i inne mule. Tanio i przesmacznie, aż palce lizać.
Wieczór przy oliwkach, z kocią rodziną i cykadami.
Ciepło, turkusowa woda, pyszne jedzenie a co najważniejsze, fajne towarzystwo.
Słowacja, Węgry, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Czarnogóra, Chorwacja, docelowa Albania i Ksamil.
Jedyny minus tej podróży, to bolący po długiej jeździe busem, kręgosłup.