W czasie swojej podróży po Indonezji trafiłam do krainy smoków z Komodo. Zatrzymałam się kilka dni na Flores, skąd jest dobra baza wypadowa na sąsiednie wyspy. Warany można zobaczyć na wyspie Rinca i Komodo. Wybrałam się na cały dzień na pierwszą z wysp. Warto było.
[more]
Warany żyją tam na wolności. Prawie 3 metrowe potwory łażą i łypią swoimi złymi oczami na prawo i lewo, szukając zdobyczy do upolowania. Żywią się padliną.
Potrafią doprowadzić do śmierci woła czy nawet człowieka. Bez litości zjadają swoje potomstwo, czy słabsze osobniki ze stada. Nie mają wielkich zębów, ofiary zabijają miliony bakterii znajdujących się w ich ślinie. Wystarczy, że skaleczą, reszty dokona posocznica.
Dwa dni przed moją wizytą jeden z waranów ugryzł turystę. O powadze tego skaleczenia może świadczyć fakt, że już następnego dnia mężczyzna leciał do europejskiego szpitala na ratowanie życia.
Tak więc te leniwe jaszczury są groźne. Strażnik, którego do ochrony dostaje każda z małych grup, czy nawet pojedynczy turysta, bardzo pilnuje odległości od tych zwierzaków.
Warany leżały niedaleko domku strażników, chowając się przed upałem.
Zwabił je tu zapach mięsa, gotowanego w prowizorycznej kuchni.
Za pomocą długiego żółtego języka warany z Komodo wyczuwają zapachy na kilka kilometrów. Kiedy kucharz rzucił im kawałek kurczaka natychmiast wszystkie żwawo się poderwały i wiedziały w którym kierunku.
Ten, któremu udało się złapać kąsek długo potem jeszcze się oblizywał jęzorem.