26 sierpnia 2019 r. wieczorem za Tęczowy Most odszedł mój Przyjaciel Bej. To on jedyny się szczerze cieszył, kiedy wracałam do domu, tęsknił i czekał, wiecznie spragniony drapania za uchem i przytulania. Spokojny, dystyngowany i kochający. Emocje i uczucia okazywał tylko jak był w domu, na spacerze stoicki spokój.
Niestety kilka tygodni temu zachorował: kwasica ketonowa, zapalenie trzustki, cukrzyca i niewydolność wątroby, która go pokonała. Od blisko dwóch tygodni o jego życie walczyli wszystkimi dostępnymi w weterynarii środkami lekarze w Klinice Braci Mniejszych w Konstatynowie Łódzkim. Wczoraj Bej się poddał, wątroba przestała pracować. Odszedł bez bólu. Zasypiał patrząc mi się w oczy, spokojnie, leżąc przy mnie i słuchając mojego głosu.
Przepraszam.
Dziękuję Bejuś.