W końcu trafiłam do Małpiego Lasu. Długa droga obsadzona była po obu stronach … sklepami. To niestety skutecznie skróciło mój czas pobytu w małpim zakątku. Kiedy jednak dotarłam znalazłam fajne miejsce, coś na kształt małpiego przedszkola, gdzie spędziłam kilka godzin.


[more]

Nie było to za bardzo bezpieczne, bo małpy co chwila próbowały do mnie podejść i coś skubnąć.

Niektóre ciągnęły mnie za spódnicę i łypały oczami jak wskoczyć na głowę. Musiałam mieć oczy dookoła głowy. A wszystko to w otoczeniu świątynnych murów i omszałych bożków.

Przy alejkach spacerowych, gdzie było dużo odwiedzających skakały przeważnie starsze osobniki.

Te małe pod opieką kilkunastu skryły się w zacisznej alejce, do której trafiłam.

Miesięczne maluchy beztrosko bawiły się ze sobą, dokuczając odpoczywającym w cieniu starszakom, czy goniąc za wielkimi motylami, których w tym miejscu było bardzo dużo.

W swoich igraszkach były tak bardzo podobne do człowieczych dzieci.

Podobne łapki, bystre oczki i te grymasy twarzy, kiedy coś poszło nie tak.

W małpim gaju można spędzić wiele godzin obserwując te pocieszne zwierzęta.