Istambuł, Ateny.

Z pięciogodzinnym opóźnieniem doleciałam do Istambułu na lotnisko SAW, czyli to w części azjatyckiej miasta, z długim dojazdem. Musiałam zmienić na drugie lotnisko, IST leżące w części europejskiej. Normalnie przejazd zajmuje do dwóch godzin, mi zajął trzy 🙂


[more]

Na szczęście w autobusie z SAW poznałam chłopaka, który pomógł mi w trzech przesiadkach. Promy po Bosforze nie pływały, bo mgła 😉

W metrze za dużo ludzi, nie czułam się zbyt bezpiecznie, mimo licznych kontroli i wielu policjantów z długą bronią na każdej ze stacji metra.

Kiedy dojeżdżałam do Ataturka, dostałam sms, że mój lot do Aten jest opóźniony o 3 godziny!

Zbytnio się tym nie zmartwiłam, bo dostałam wstęp do saloniku i automatycznie skróciła mi się nocka oczekiwania na ateńskim lotnisku. Tam już nie ma miejsca do spania, czy wygodnego relaxu.

Dwie godziny wprawdzie spędziłam w półśnie na leżąco w Macu, ale głośna muzyka skutecznie nie dawała zasnąć.

Wąska ta ławeczka była do tego 😉 nie na moje okrągłości…

Potem śniadanie w moim ulubionym Lufthansy saloniku i spokojny lot do Warszawy 🙂

Wróciłam…znów żywa.