Na Vieques można spotkać wszędzie dzikie konie, chodzą po ulicach i po plaży. Zapach ich odchodów miesza się z tropikalnym kwiatami i bryzą od morza. Generalnie jest czysto, Portoryko jest zdecydowanie czyściejsze od pozostałych wysp, które odwiedziłam w czasie tej podróży.


[more]

No jest niestety tak samo drogie do życia 🙂

Dziś powrót się rozpoczyna, zaraz lot małym samolocikiem z Vieques do San Juan i dalej do Miami. Mam nadzieję, że uda mi się sprawnie przemieścić na drugie lotnisko w San Juan. Lotnisko na Vieques malutkie, tylko dla małych samolotów.

Podczas check-in musiałam się zważyć na wadze, która nie pokazywała na szczęście w kilogramach. Na wagę poszedł też cały mój bagaż, łącznie z ? i termosy z kawą mrożoną.

Nie dostałam karty pokładowej, czytali pasażerów z nazwiska. Mnie posadzili od razu za pilotem, więc miałam dobre widoki. Leciałam już takim małym pizdzikiem nad liniami w Nazca, w Peru, ale ekscytacja była 🙂

Dziwię się tylko, że był jedne pilot, chyba powinno być dwóch. Kiedy zapakowali wszystkich siedmiu pasażerów, pilot objaśnił zasady bezpieczeństwa i wyposażenie samolociku. Nie omieszkałam zapytać o torebki na pawie, które zbieram dla kolegi pasjonata 🙂 lubię ten moment, kiedy po moim pytaniu o worki na pawie, siedzący obok mnie odsuwa się dyskretnie.

Chwilę przed startem pilot zamknął swoje okno, moje malutkie było podczas lotu cały czas otwarte i mimo, że leciał nisko, to pęd powietrza był niezły. Była fajna pogoda, lecielișmy pod chmurami i na tyle nisko, aby móc obserwować świat pod spodem. Cały lot, to niespełna pół godziny.

Jak dla mnie dobra opcja dotarcia z Vieques do San Juan, bo koszt 302 zł. No i ominęłam kosztowny transport z promu do stolicy.

Lądowanie spektakularne, z ostrego przechyłu i skrętu znad oceanu. Posadził pilot maszynę jednak łagodnie i płynnie. Moja sąsiadka obok też jechała na międzynarodowe lotnisko, więc się zabrałam.

Jak się potem okazało, korzenie miała polsko – litewskie. Świat jest mały 🙂 Na lotnisku znalazłam miejsce z szeroką kamienną ławką i tam zaległam, korzystając z ostatnich dobroci słońca.

Teraz czekam na boarding do Miami, linie American Airlines.