Wczoraj cały dzień spędziłam na zakupach. Prozaiczne skarpetki, majtki i koszulki. Oraz przymiarki kilkunastu ubrań, bo wybór kolorów ogromny.

Jakieś witaminy, słodyczy pół koszyka i przy kasie wyszło prawie 200 zielonych.
Po przerwie na obiad znów zakupy. Teraz w zwolnionym rytmie, bo zupełnie z sił opadłam 🙂
Dziś po śniadaniu z grzybów shiitake, doszłam do wniosku, że będę uprawiać po powrocie do PL te smaczności.

Prosta sprawa, torba foliowa, w środku rosną grzybki, pachnące i smakujące przednio. Dodam, że ja się wszelkich grzybów boję, spożywam ino pieczarki.
Powoli upada moje wyobrażenie o żywieniu się Amerykanów. Stereotyp hamburgera olbrzyma, wiadra frytek i kubełka coli, znika.
Po śniadaniu wycieczka do sąsiedniego stanu – Connecticut.

Piękne krajobrazy, widok na Manhattan od strony wody, spokój i cisza oraz rezydencje w Greenwich. Na obiad przepyszne zupa z małży clamchovder i ciasto krabowe.

Ciasto tylko z nazwy, jak nasza babka ziemniaczana, nie na słodko. Mięso kraba z przyprawami usmażone w kształcie małej babeczki. Zarówno zupa jak i babka krabowa, są tu regionalnymi przysmaki. Mi też bardzo smakowały.
Takie zupełnie inne jedzonko, mniam!

24.03.2018