Korzystając z ładnego dnia po wycieczce łódką, każdy z grupy wybrał się na szlaki przy Icefjordzie. Chłopaki ambitnie poszli na te trudne, ze skałami i podejściami.

Mi miał wystarczyć spacer drewnianym chodnikiem do fiordu.
Wczesna wiosna na Grenlandii oznacza mnóstwo wody, twardego zlodowaciałego lodu i błota. Wybrałam się w adidasach i cienkich spodniach, to miał być tylko łatwy spacerek.
Trasa zaczynała się przy nowoczesnym budynku imitującym lądującą sowę śnieżną, w którym jest muzeum lodu. Chodnik z desek był, ale tylko na samym początku. Potem woda spływająca z sąsiednich wzgórz utworzyła strumienie rozmoczonego lodu. Udało mi się je uważnie ominąć.
Pojawił się niestety biały odcinek, kładka była zupełnie w dole i zasypana śniegiem. Kilka minut wcześnie szła tędy grupa młodych Inuitek, były ślady butów. Niestety moja waga i nieznajomość terenu sprawiły, że po kilku krokach zapadłam się w śnieg aż do połowy uda. Lodowa pułapka nie dawała mi możliwości zgięcia, ani wyciągnięcia uwięzionej nogi. Podparłam się rękoma, ale każdy ruch wbijał mnie głębiej w mieszankę lodu, śniegu i wody. Druga noga z chorym kolanem nie była w stanie mi pomóc się wydostać z dziury.
Tak tkwiłam dobre kilkanaście minut. Najpierw czułam mrowienie z zimna w całej nodze, potem lodowatość i wodę.
Na szczęście zza zakrętu i pagórka wyszedł mężczyzna, który widząc uwięzioną, pomógł mi się wydostać na kładkę. Wydobył też nieszczęsnego buta, z którego wylewała się woda. Podprowadził też kawałek w stronę muzeum, upewniajac się, że dalej dam sobie radę.
Zrezygnowałam z dalszego spaceru, mimo zapewnień chłopaka, że dalej jest już widoczny drewniany chodnik. Było mi zimno, mokro i cała się trzęsłam.

Miałam szczęście, że on przechodził tym najłatwiejszym szlakiem.
Nie dane mi było więc z lądu zobaczyć Icefjordu, który widziałam kilka godzin wcześniej z wody.
Do Icefjordu spływa Sermeq Kujalleq, jeden z najaktywniejszych lodowców świata. Naukowcy szacują, że ok. 10% wszystkich gór lodowych oderwało się właśnie tu.

Takie odpadanie kawałów mas nazywane jest cieleniem sie lodowca.
Icefjord jest jednym z niewielu miejsc, gdzie lód grenlandzkiej czapy lodowej – jedynej pozostałości czwartorzędowego lądolodu na półkuli północnej – uchodzi do bezpośrednio do morza.
Góry przemieszczają się przez wody fiordu z prędkością ok. 40 m na dzień i gromadzą się przy wylocie fiordu do morza. Lodowiec produkuje setki olbrzymich gór lodowych, które zaściełają horyzont Zatoki Disko.
Lodowiec w 2004 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
To te piękności widziałam z wody, podczas rejsu motorówką Karla.
Wieczorem spektakl zachodzącego kilka godzin słońca. Kolorowe niebo, woda i chmury. Co kilka minut inne odcienie fioletu, czerwieni, różu i pomarańczowego.