Boli głowa od stalowego dekla
w pociągu
w pociągu
jak dzieci
na leżąco
uwielbiam lwowskie smaki
W Syhocie Marmarowskim pospacerowałam deptakiem, wypiłam kawę mrożoną, odwiedziłam pocztę i pojechałam na granicę. Tam ciśnienie mi się podniosło, kiedy po wyjściu z Rumunii dziurawym mostem chciałam już po stronie ukraińskiej wejść do malutkiego sklepu wolnocłowego a pogranicznik, że nie.
Sprawdzam połączenie z Przemyśla do Lwowa pociągiem IC (na wyświetlaczu podane, że jedzie do Kijowa). Tłum ludzi na 4 peronie, wkoło kratki, tablice informujące o kontroli celnej. Dojście przez peron 3, zagmatwane. Stoimy ścuśnięci jak sardynki w puszce. Ze dwieście człowieków.